9 października 2010

Staring Through My Rearview

Wentylator pod sufitem, z zawieszonym pod nim lepem na muchy, działał na najwyższych obrotach. Tego poranka powietrze było wyjątkowo duszne. Każdy kto tylko mógl wyjechal na północ. Miasteczko miało w sobie coś ze spauzowanej stopklatki. Na drzwiach większości sklepów pojawiły się tabliczki z "Nieczynne do odwolania". W całym mieście na normalnych zasadach funkcjonowała jedynie stacja bezynowa przy Route 66.
Wyplątał się z przesiąkniętego potem prześcieradła, stawiając stopy na heblowanej podłodze. Dawno przestał zwracać uwage na kolejnośc stawiania stóp. Miał wrażenie, że i tak każdy zaczyna od lewej. Przed oblepionym poranną rosą oknem, lustrował przez zaparowaną szybę budzacy się do życia dzień, mrużąc oczy przyzwyczajające się do slońca wstajacego razem z nim.
"Powinieneś wyjechać Jimmy" - poczuł te słowa na karku, jak smagnięcie najdelikatniejszego wiatru.
"Powinienem" - odpowiedział, patrząc ciągle w niedookresloną dal. Odpalił zapałkę o szybę i podsunął pod szczyt papierosa w ustach.
"Wiele rzeczy pownienem już dawno" - dodał odwracajac sie w stronę lóżka.
Cherri siedziała na łóżku obejmując nogi rękami, oparając podbródek na kolanach. Jej twarz byla dziwnie schowana za rozmazanym makijażem i kosmykami włosów przylepionymi nieregularnie do twrazy. Pomyślał, ze mogłaby byc piekna, że nie zaslużyła na to miasto, że to niesprawiedliwe, że w tak młodym wieku wygladała na starszą niż jest.
"Twój wewnętrzny monaż to życie na rozdzialach, właściwie odkąd pamietam... A znamy się juz... Ile?"
"Nigdy nie protestowalaś" - uciął rzucając papierosa na podjazd za oknem, pod koła starego ośmiolitrowego forda z odpryskujacym granatowym lakierem.
Czekał.
"Więc rozkojarz mnie raz jeszcze" - wyszeptała.

 

T. Love - [Antyidol # 01 ] Banalny

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nie mam pojęcia skąd pochodzisz ale tam musi być świetnie. Świeżo i wtórnie.