14 grudnia 2010

Iluzja post-synchronów

Ej, check it! Zaciagnąłem żaluzje, strzelając w puste ściany rykoszetem metalicznego zgrzytu. Iluzja post-synchronów. Nie używam subwersji nawet gdy żartuje, więc jeśli nazwe cię dziwką, nie pytaj co miałem na myśli. Inna sprawa, że o nikim tak nawet nie pomyślałem. Patrzyłem jak wychodzisz z budynku rozgarniając ludzi liczących na ulicach kroki, dni, urolopy, orgazmy, lata. Bylaś teraz cudownie bezideowa, czysta, wolna. "Moja" Bandit Queen. Zanim zniknęłaś za horyzontem nastepnych przecznic, spojrzalaś ostatni raz w moją stronę, ale to byl tylko refleks słońca odbitego w chromie żaluzji. Przygryzłem wargi, aż podbiegły krwią. Noszę ten ślad do dziś. 
Noszę cię na siatkówce oka wyrzeźbioną dłutem zbyt wiele podpowiadajacej wyobraźni, jesteś ubrana w zajebisty uklad światłocieni. Bije od ciebie blask kredowego papieru. Jestes haustem zimnego powietrza, skokiem do morza w czterdziestostopniowy upał. Nie ufaj zaciagnietym zaluzją, bo to tylko jeden z moich hermetycznych wyrazów twarzy, który możesz próbować sie przebijać. Jak w "Track of my tears". Ciagle biegne jak za kazdym z pięciu tysiecy twoich zapachów i marze o poznaniu ciężaru wszystkich twoich spojrzeń. Jeśli ktoś ci wspominał coś o Evereście, pierdol to, w moich oczach bylas zawsze dziesieciotysiecznikiem. Even sky's not limit, Smalls (!!!). Wciagam cię w płuca, aplikuje w żyły. Przy tobie wszystko zaczyna świecić, w sposób, który sprowadza mnie do pozycji Hanks'a w "Cast Away". Jesteś jak pierwszy plan snu w "Incepcji", wszystko inne to tylko piach w oczach, który ostatecznie znika. To Ciebie mial na myśli Sinatra, kiedy śpiewał: "You're so unportraitable". Kiedyś tego nie chwytałem, ale na twoim zdjęciu zobaczyłem światło, ale to i tak jakies marne 40 watów, bo wobec tego wszystkiego ty to swiatłość. Kiedy znikasz za kotarą gwaru miasta, palę szluga, nie znajdując w sobie sily by za toba zbiec po schodach jak Pilch w intro "Mocnego anioła" z tą róznicą, że ja nic nie piłem. I nic tylko tkam pajeczyne skojarzeń, że bede juz zawsze o tobie mówił w trzeciej osobie zamiast pierwszej, a to juz nawet nie tryb przypuszczajacy. Nie Definetly Maybe. Ale quoting Oasis raz jeszcze "When i face the sun i cast no shadow". I kontekst slońca jest oczywisty, bo wcześniej coś wspomniałem o światlości. Truth is, że nawet gdy mam cie w zasiegu ramion, dzieli nas troche wiecej niz centymetry i równie dobrze mogłabyś być w kazdym innym miejscu. Wszystko dzieje się już nawet nie miedzy slowami, a ponad nimi. Jak umlaut u Jims'a, i by pozostac przy klasyku "Jedyna para oczy jaka widze to sufit". 

Sex bob-omb - [Scott Pilgrim vs. The World # 01] We're Sex bob-omb 

Brak komentarzy: