28 stycznia 2010

W swoim mniemaniu miałem wiele.
Żyłem.
Oddychałem.
Pare razy zdarzyło mi się zakochać.
Widziałem
zachód słońca,
ludzi płaczących ze szczęścia.
Z czyjegoś szczęścia.
Twoją cipkę i naszą przyszłość.
Wydawało mi się, że przez chwilę słyszałem delikatny szept Boga. Mówił do mnie tłumiąc wzruszenie.
Widziałem morze i nie uwierzysz... Ciaglę majaczy mi ono przed oczami.
Za pierwszą wypłatę zapłaciłem rachunki. Za kolejną też. Nie pamiętam po której starczyło mi na paczkę papierosów. Przeczytałem na opakowaniu wszystko co było do przeczytania i przytuliłem do policzka. Paliłem je cały tydzień.
Pierwszy smakował najlepiej. Ostatniego nie pamiętam.
Wydawało mi się, że dzień, w którym usłyszałem "Kocham Cię", będzie tym o którym opowiem zapytany o "najpiekniejszy dzień", ale odkąd każdy dzień zaczęłem rozpczynać od antydepresantów, nikomu nie przeszło to chyba przez głowę.
Chyba najbardziej z tego wszystkiego żal mi ludzkich oczu, ich głebi, koloru, lustra myśli. Nie pamietam kiedy zaczęłem spuszczać wzrok.
Nie pamietam kiedy zaczęłem stopniowo zniżać barwę głosu.
Moje, życie zmieniło się właśnie wtedy, a nie kiedy - jak zdarzało mi się mówić - w telewizji usłyszałem "Jeremy'ego" Pearl Jam.
Chociaż...
Widziałem co sie dzieję z człowiekiem kiedy da mu sie garstkę władzy. Też to widzieliście, może nawet własnymi oczami.
Poza tym, całe życie mówiłem o pieniądzach, ale ostatecznie nie jestem w stanie wiele o nich powiedzieć.
W ciagu dnia siedziałem w szkole / pracy zabijając czas. W domu też go zabijałem, może tylko w nieco inny sposób.
Żyłem zabijając czas.
Żyłem dla zabicia czasu.
Lucida intervalla łatałem z ludzi, pocałunków, słów, śmiechu, strachu i bólu.
To w moim mniemaniu znaczy wiele.




Hey wait, wait a minute poo! Stop the shit! What the fuck am I thinking about?




Dead can dance - [ Passage in time # 08 ]- The host of Seraph

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

.