31 października 2009

Shore

"Jake. Proszę. Daj mi jeszcze jedną szansę. Ostatnią. Juz nigdy o nic więcej cie nie poproszę. Tylko ten jeden ostatni raz". Usłyszał zza siebie odchodząc w kierunku portu. Zatrzymał się i powoli odwrócił się w jej stronę. Nie zatrzymał się dlatego, że jej słowa, ona czy cokolwiek jeszcze dla niego znaczyły. Zrobił to z przyzwyczajenia. To było echo uczuć, które żywił do niej tak długi czas. Była dla niego wszystkim, jedyną rzeczą wartą skinienia palcem. Teraz wszystko się zmieniło. Nic już nie będzie takie samo. Nigdy więcej. Wytężył wzrok przedzierając się przez ciemność nocy wypełnionej mgłą. Po jej policzkach spływała kaskada łez, którą mimo to był w stanie odróżnić od mieszającego się z nimi kroplami deszczu. Zziębnieta, przemoczona i bezbronna, błagała go spojrzeniem o wybaczenie. Uwierzył w jej łzy, ale to nie mogło niczego zmienić. Nie mógł jej tego wybaczyć. Rozumiał ją, ale to była kwestia zasad. Naciagnął mocniej kołnierz płaszcza na szyję i głośno wypścił powietrze z płuc. Nie był jej winien niczego, ale czuł jednocześnie, że powinien coś odpowiedzieć. Wciągnął powietrze z powrotem i otworzył usta, jednak głos łamał mu sie w gradle. Odpuścił. Wiedział, że nie mogła czuć jego wilgotnych oczu. Wiedział, ze nie mogła się tego nawet spodziewać, bo nie dość, że nie pamiętał, żeby kiedykolwiek płakał, to jeszcze wielu ludzi powtarzało mu, że nie płakał nawet jako dziecko. Nigdy im nie uwierzył, bo nikt nie może rodzić się skurwielem. Ciepło spływajace po skostniałym policzku wydało mu się przez moment większą pieszczotą niż dotyk jej dłoni. Dłoni, które są już dłońmi obcej osoby. Nie poczuł mimo wszystko niczego w stylu katharsis, był na to zbyt wyrachowany. Kiedy skryła twarz dłoniach, zamknął oczy i odwrócił się.
"Jake! Proszę!"
"Nie, mamo. To był ten ostatni raz.", wycedził nie odwracając się w jej stronę. To miał być ostatni raz kiedy ją widział. To miał być ostatni raz kiedy ona go widziała. Przypalił papierosa pod płaszczem i ruszył z powrotem w strone portu. W strone samochodu. W stronę domu.

"To była bardzo długa droga do domu" - pomyśłał.


Massive Attack - [Blue Lines # 06] Unfinished Sympathy

Brak komentarzy: