Postawiła bosą stopę na rdzawo brązowej mekacie, kupionej zeszłego roku w Maroku, kiedy to zauroczona wyszytą ręcznym ściegiem złotych nici, sceną przedstawiającą oazę Nomadów z okresu, gdy stopy Mahometa stemplowały jeszcze spalone słońcem, wschodnie ziemie, stwierdziła, że jest tak unikalną, iż - jak później relacjonowała - jakiekolwiek inny kobierzec można nazwać w konfrontacji z nim, co najwyżej fastrygą. Szelest jej szyfonowej sukni, w miętowym odcieniu, zdawał się być reminiscencją brzmienia przeczesanego jesienią drzewostanu kasztanowca poddanego niejednostajnemu, jakby pozbawionemu zdecydowania oddechu wiatru, szum ten w przeciwieństwie do niego wydawał się być nieco bardziej stłumiony, gładki i niósł z sobą rysy hipnotyzującej eteryczności. Chwytając za poły sukni i niosąc ją zadartą do góry, ominęła niezauważenie mężczyznę siedzącego do niej tyłem, który w zabytkowym fotelu obitym w jasno zielonkawy welur, w skupieniu studiował dodatek dziennika z doniesieniami giełdowymi. Pod sufitem unosił się gęsty, zawiesisty dym wypływający z rozżażonego cygara między jego palcami, z których jeden uzbrojony był w złoty sygnet z wygrawerowanymi gotyckim pismem inicjałami. Mimo zamknięcia za sobą drzwi gabinetu, próbowała rozrzedzić drażniące powietrze wachlarzem z kości słoniowej. Odkąd udało jej się przezwyciężyć koklusz, przywiedziony za sobą z Afryki, tytoniowy dym irytował ją coraz mocniej. Siadając przy sekretarzyku, zdążyła skinieniem palca przywołać majordoma, który bez słowa podszedł do niej z kieliszkiem wermutu na tacy. Spojrzała na jego wyżłobioną czasem twarz o hebanowym odcieniu. Twarz, do której dawno się przyzwyczaiła i być może, dlatego tak rzadko się w niej przeglądała. Na swój sposób mogłaby być piękną gdyby nie oczy, które celowały przed siebie, były całkowicie przezroczyste, bez jakiegokolwiek wyrazu, stracenie puste. Dziękując mu odesłała go z powrotem tym samym gestem, którym go przywołała. Zamoczyła pióro w kałamarzu i zaczęła: “Postawiła bosą stopę na rdzawo brązowej mekacie…”
Lubiła swoje życie.
Aesop Rock - None Shall Pass
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz