12 marca 2008

Shit.

Kelnerka miała na sobie czarną, zmechaconą bluzkę z i przymała miniówkę w tym samym kolorze, podkreślającą lekkie odstępstwo od regulaminowej masy całkowitej ustalanej w każdym numerze Cosmo. Z ledwo zauważalną ulgą schowała się za barem. Wydawało jej sie, że indywidua schowane za ampułkami nikotyny miedzy wargami i wpatrujące się w kufle z musującą pre-uryną w poszukiwaniu drugiego dna, skupione są tylko na jej dupie.

Brak komentarzy: