16 marca 2008

Anarchy on the Pillow

Nazwij to jak chcesz, ale czasem czuje się jak w hermetycznych okładkach przewodnika po świecie pisanego językiem młodszego brata Gilberta Greap'a, spuszczając bystrym nurtem toaletowej wody wyziewy namacalnego życia - tą chlorowaną przez miejskie wodociągi. Tonąc między tarczą puchu i świeżo krochmalonych prześcieradeł, zamieniając koła ratunkowe i telefony do przyjaciela dla ampułki nerwosolu. Szukaj mnie na 18 stronie lokalnego dziennika, w dziale "zgubiono". Kiedy odwrócisz wzrok znowu trzęsą mi się ręce.

2 komentarze:

IntrudeR pisze...

Dobre. Podoba mi się.
Stań na głowie, zjedz kanapkę, kup papierosy, zwymiotuj.

Father Mulcahy pisze...

Tak zrobie.