Nazwij to jak chcesz, ale czasem czuje się jak w hermetycznych okładkach przewodnika po świecie pisanego językiem młodszego brata Gilberta Greap'a, spuszczając bystrym nurtem toaletowej wody wyziewy namacalnego życia - tą chlorowaną przez miejskie wodociągi. Tonąc między tarczą puchu i świeżo krochmalonych prześcieradeł, zamieniając koła ratunkowe i telefony do przyjaciela dla ampułki nerwosolu. Szukaj mnie na 18 stronie lokalnego dziennika, w dziale "zgubiono". Kiedy odwrócisz wzrok znowu trzęsą mi się ręce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Dobre. Podoba mi się.
Stań na głowie, zjedz kanapkę, kup papierosy, zwymiotuj.
Tak zrobie.
Prześlij komentarz