Kastaniety nierówno podały tempo habanery.Rondo panamy w tym świetle, spycha jego wzrok na dalszy plan. Nieważne. Stolik przy, którym usiedli, krył się w stłumionym odcieniu zmierzchu Santiago de Cuba. Plecione krzesło miało styl kolonialny, a kreolska kelnerka wypisane na twarzy, "za pięć minut na zapleczu" z podtytułem "pięćset". Miał i pięćset i pięć minut, ale ten czas wolał poświęcić Cuba Libre. Tak.
To słowo miało przeciąć prędkość dźwięku. Zawisnąć nad nią jak górne C.
Nadmorskie powietrze klei się do skóry, ale wobec zmysłów jest bezradne. Musiała wiedzieć... ale on musiał być pewien:
- Odgarnij włosy z ucha. Metodycznie, zmysłowo i półprzejrzyście. Jak wtedy.
- Tak?
Zatrzymał sie na chwilę. Spojrzał w stronę zatoki, skąd słońce za moment miało uciec z domu na cała noc. Miał to na końcu języka. Kiedy przechylił letnią szklankę w kierunku spragnionych warg, ona zrozumiała, że tym czymś była kostka lodu. Tylko dla niego. Aż dla niej.
Cannibal Ox - [The Cold Vein #08] The F-Word
To słowo miało przeciąć prędkość dźwięku. Zawisnąć nad nią jak górne C.
Nadmorskie powietrze klei się do skóry, ale wobec zmysłów jest bezradne. Musiała wiedzieć... ale on musiał być pewien:
- Odgarnij włosy z ucha. Metodycznie, zmysłowo i półprzejrzyście. Jak wtedy.
- Tak?
Zatrzymał sie na chwilę. Spojrzał w stronę zatoki, skąd słońce za moment miało uciec z domu na cała noc. Miał to na końcu języka. Kiedy przechylił letnią szklankę w kierunku spragnionych warg, ona zrozumiała, że tym czymś była kostka lodu. Tylko dla niego. Aż dla niej.
Cannibal Ox - [The Cold Vein #08] The F-Word
1 komentarz:
Wejdź i zobacz mojego dopiero zaczynam więc...nie ma szału
Prześlij komentarz