11 lutego 2008

I Used to Love H.E.R.

Urodziłem się w kręgu światła 100 watowej żarówki, rzucanego przez metalową, biurową lampę, prawie jak chłopiec z blaszanym bębenkiem. Między chrzęstem tęperowanego HB, a monochromatycznością bieli liniowanego papieru, między kanapką z szykną zawiniętą w celofan, a piórem Parkera; płynąc od morskiej zieleni twoich oczu, przez chaotyczny kurz wypełniający strugę światła do końcóweczki ołówka: moich żylastych rąk, nieproporcjonalnych uszu i wypranych oczu, z tłem zdjętym ze sztalug twojej wyobraźni narzuconym moim siatkówkom. Począłem się po twojemu, wykluczyłaś sinusoidy naszych nagich ciał, skręconych rozkoszą wspólnego spazmu, powietrza przesiąkniętego twoim cudownym zepsuciem unoszącego się nad ugniecioną trawą, założyłaś knebel naszemu niezdarnemu zakochaniu, barierę posuwistemu zapuszczaniu korzeni, karmieniu się twoimi ustami, kapaniu się w może i półprzejrzystym, może i trójwymiarowym, ale wciąż jutrze, naszym jutrze. Odcięłaś się od przyszłości swoim niedecydowaniem, manewrując zaborczym nadgarstkiem nad taflą A4, brukając swoje własne oczekiwania. Może wiedziałem o tym, może to tylko Deja Vu, wiesz ten pieprzony błąd Matrixa, ale powinienem wiedzieć, że miłość przyciąga nienawiść, tak jak żarówka przywołuje ćmy, a ściana sosnowego lasu wyrastająca z pustej przestrzeni rozbudza irracjonalną mżawkę strachu. Nie zapomnę cię nawet wtedy kiedy zdeletujesz mnie równomiernym zimnem tarcia gumki i wrzuceniem papieru w otchłań liżących płomieni niebytu zapomnienia. Twoja skóra ciągle będzie brązowa, ciągle będzie pachniała orzechami, a moje zramolałe palce ciągle będą sie po niej ślizgać tą samą trajektoria co zawsze. Uśmierzymy nasze pretensjonalne apetyty, telepiące się myśli i zwichnięte zachcianki, tym jednym słowem, które dla mnie nigdy nie przestało istnieć i wierz mi: to jest coś więcej niż siła inercji.

Mogwai - [4 Satin EP #01] Superheroes of BMX

Brak komentarzy: