Kobieta o przyjemnym głosie/podoba jej się Krzysztof Ibisz i nowy singiel Lombardu/ , wbita w /fotel? krzesło?/ za biurkiem kadr, pytającym wzrokiem patrzy na Krystynę /w dowodzie 21 lat, ładna; kruczo-czarne długie włosy, kredowa cera i smukła sylwetka/ zza wodoodpornej maskary. Ta odpowiada, że została tylko /aż/ wezwana i , że nie wie też w jakiej sprawie. Twarz kadrowej rozciąga się wstęgą uśmiechu odsłaniającego trzy pary górnych i trzonowych /przypomniała sobie/; wyciąga jednocześnie teczkę personalną Krystyny spod szklanki z parującą kawą.
- Pani Krysiu... Nie wiem jak to pani powiedzieć... - /Krystyna wie/. - Rozumiem. - ucina sucho, siląc sie na kurtuazyjny ton. Chwyta teczkę nachylając sie nad biurkiem, czuje zażenowanie, zapach kawy i pot z czoła kadrowej. - Przepraszam za kłopot... - dodaje praktycznie szeptem otwierając energicznie drzwi referatu. Słyszy jeszcze ułamek zdania zza pleców... - Nie... nie... żade...
Warszawa o tej porze pachnie spalinami /jak o każdej innej/ i kojącym wicherkiem /Jezu! Jak to pedalsko brzmi./ znamionującym coraz szybszy krok nadchodzącego lata. Krystyna nie pali, więc nie ma zamiaru palić tez teraz, łapie taksówkę /biały polonez "akwarium''/ i każe wieźć się na Nowy Świat.
Na kolanach ma teczkę /białą, wiązaną/: życiorys, przebieg kariery i coś co kiedyś nazywało się pochodzeniem. Krystyna pochodzi z inteligenckiej rodziny. Jej /zmarły/ ojciec posiadacz przedwojennej matury i były wykładowca materializmu dialektycznego /WSNS przy KC/w fazie wiecznej habilitacji; w latach przełomu handluje /Jarmark Europa/ packami na muchy, wagonami Marlboro /bez ostrzeżenia o raku/ i cielistymi rajstopami. W 1993 umiera raka płuc /azbestowe dachówki/, śmierć zastaje go spełniającego najwyższej potrzeby czynność fizjologiczną, zastygłe oczy zamierają na ilustrowanym artykule archiwizującym światowy rekord stosunków seksualnych w ciągu jednej nocy, wydrukowany w aktualnym numerze Trybuny.
Matka /idealistka/ ukończyła kurs szwaczek, dobrowolnie rezygnując z kariery naukowej, zatrudniła sią /umowa na czas nieokreślony/ w Warszawskich Zakładach Włókienniczych im. Oskara Lange, gdzie pracowała na półtora etatu /134% normy/ do momentu rozwiązania fabryki przez prywatnego inwestora w 1990. Pół roku później umiera na pylice.
Rodzeństwa i bliskiej rodziny: brak.
Kamienica przy nowym świecie nosi krzyż swoich mieszkańców, widać to na pierwszy rzut oka. Szczególnym stygmatem tego budynku jest mieszkanie z aluminiową szóstką, przybitą do drzwi skorodowanym gwoździem. Krystyna stoi właśnie przed tymi drzwiami. Nie jest pewna czy ktoś za nimi aktualnie przebywa. Stoi w miejscu niecierpliwie przestępując z nogi na nogę, z obcasa na czubek szpilki, z dołu słychać pracujący silnik taksówki. Naciska na dzwonek, ale ten okazuje sie nie działać; puka. Pierwsza seria pozostaje bezowocna, tak jak druga i trzecia. Próbuje szperać reflektorem oka obraz mieszkania przez judasza, w środku wyraźnie ktoś jest, słyszy oddech tego kogoś, wyczuwa różnicę temperatur... mimo to nie decyduje się na czwartą porcje werbli.
- Chuj ci w dupę... - ucina na odchodne. W środku ktoś wyraźnie zmusza się przed powstrzymaniem sie od riposty.
Taksówkarz /ma około 25 lat, sztruksowe spodnie, i flanelową koszulę w kratę/ za ostatnie pieniądze Krystyny wiezie ją na Północną Pragę. Do ostatniej osoby, którą w tym mieście jeszcze zna. Taksówkarz patrzy we wsteczne lusterko /na którym dynda Gordon Shamway/; oczy Krystyny opuchły pod ciężarem dyskretnych łez
- Coś się stało... Może mogę Pani w czymś pomóc... - pyta nieśmiało.
- Może pan... Może pan podgłosić radio /prośba albo pytanie, trudno stwierdzić/.
- /lekki uśmiech/
- Coś pana śmieszy? - /podniosły ton/
- Nie, nie ... tylko to nie radio, tylko...
- Nieważne.
- No właśnie...
- Co właś... /Krystyna kojarzy styl w jakim ubrany jest taksówkarz z "In bloom" sączącym się nieśmiało przez głośnik /mono/, chce być błyskotliwa, ale orientuje się, że są już na miejscu./
Jest w mieście od około roku. Uciekając /z rodzinną kolekcją biżuterii/ od śmiertelnie chorego ojca, azbestu i narzeczonego /oficjalne zaręczyny z ubitym świniakiem i goudą/, ucięła bezpowrotnie pępowinę własnego strachu przed dorosłością, z drugiej strony wiedziała, że nie może wrócić... Ojciec handlując weekendami na stadionie dowiedział się przypadkiem o adresie Krystyny, razem z narzeczonym napisali szeroko zakrojoną epistołę, opisując ile to razy narzeczony pomaca ją widłami pod żebrami/technik rolnictwa/ jeśli kiedykolwiek tutaj się jeszcze pojawi.
Praga północ. Godziny popołudniowe. Ulica tokarska. Mieszkanie /M3/ nr 7. Marian siedzi na wersalce owinięty w ręcznik i papierosowy dym. W telewizji /dwójka/ Wojciech Pijanowski /"Magda, pocałuj pana."/ Pukanie do drzwi /trzy razy/ zrywa go w kierunku klamki. Przez krótki łańcuch orientuje się kto to.
Po zdjęciu łańcucha, Krystyna siedzi z Marianem na starej, niemiłosiernie skrzypiącej wersalce, pijąc wódkę z musztardówek. Obiecują sobie, że po raz ostatni są między niczym, a niczym jeszcze.
Kilka dni później Krystyna ubrana w jedwabna nocna koszulę /różowa/ nagrywa wraz Marianem /ubranym tylko w czarne skarpety/ kasetę z mocnym tytułem /czy to ważne jakim?/. Polski desant do Niemiec zachodnich. Trzy miesiące później, Krystyna teraz z nowym pseudonimem /Purple Haze/ zdobywa w L.A. AVN Awards za debiut roku. Kilka kolejnych miesięcy później bije rekord świata i kilka dni później dowiaduje sie o śmierci ojca.
Tworzy historię.
You Can't Stop the Prophet jak powiadał Jeru.
The XXX-Files
The EOST - [Samotari OST #20] For That Moment
- Pani Krysiu... Nie wiem jak to pani powiedzieć... - /Krystyna wie/. - Rozumiem. - ucina sucho, siląc sie na kurtuazyjny ton. Chwyta teczkę nachylając sie nad biurkiem, czuje zażenowanie, zapach kawy i pot z czoła kadrowej. - Przepraszam za kłopot... - dodaje praktycznie szeptem otwierając energicznie drzwi referatu. Słyszy jeszcze ułamek zdania zza pleców... - Nie... nie... żade...
Warszawa o tej porze pachnie spalinami /jak o każdej innej/ i kojącym wicherkiem /Jezu! Jak to pedalsko brzmi./ znamionującym coraz szybszy krok nadchodzącego lata. Krystyna nie pali, więc nie ma zamiaru palić tez teraz, łapie taksówkę /biały polonez "akwarium''/ i każe wieźć się na Nowy Świat.
Na kolanach ma teczkę /białą, wiązaną/: życiorys, przebieg kariery i coś co kiedyś nazywało się pochodzeniem. Krystyna pochodzi z inteligenckiej rodziny. Jej /zmarły/ ojciec posiadacz przedwojennej matury i były wykładowca materializmu dialektycznego /WSNS przy KC/w fazie wiecznej habilitacji; w latach przełomu handluje /Jarmark Europa/ packami na muchy, wagonami Marlboro /bez ostrzeżenia o raku/ i cielistymi rajstopami. W 1993 umiera raka płuc /azbestowe dachówki/, śmierć zastaje go spełniającego najwyższej potrzeby czynność fizjologiczną, zastygłe oczy zamierają na ilustrowanym artykule archiwizującym światowy rekord stosunków seksualnych w ciągu jednej nocy, wydrukowany w aktualnym numerze Trybuny.
Matka /idealistka/ ukończyła kurs szwaczek, dobrowolnie rezygnując z kariery naukowej, zatrudniła sią /umowa na czas nieokreślony/ w Warszawskich Zakładach Włókienniczych im. Oskara Lange, gdzie pracowała na półtora etatu /134% normy/ do momentu rozwiązania fabryki przez prywatnego inwestora w 1990. Pół roku później umiera na pylice.
Rodzeństwa i bliskiej rodziny: brak.
Kamienica przy nowym świecie nosi krzyż swoich mieszkańców, widać to na pierwszy rzut oka. Szczególnym stygmatem tego budynku jest mieszkanie z aluminiową szóstką, przybitą do drzwi skorodowanym gwoździem. Krystyna stoi właśnie przed tymi drzwiami. Nie jest pewna czy ktoś za nimi aktualnie przebywa. Stoi w miejscu niecierpliwie przestępując z nogi na nogę, z obcasa na czubek szpilki, z dołu słychać pracujący silnik taksówki. Naciska na dzwonek, ale ten okazuje sie nie działać; puka. Pierwsza seria pozostaje bezowocna, tak jak druga i trzecia. Próbuje szperać reflektorem oka obraz mieszkania przez judasza, w środku wyraźnie ktoś jest, słyszy oddech tego kogoś, wyczuwa różnicę temperatur... mimo to nie decyduje się na czwartą porcje werbli.
- Chuj ci w dupę... - ucina na odchodne. W środku ktoś wyraźnie zmusza się przed powstrzymaniem sie od riposty.
Taksówkarz /ma około 25 lat, sztruksowe spodnie, i flanelową koszulę w kratę/ za ostatnie pieniądze Krystyny wiezie ją na Północną Pragę. Do ostatniej osoby, którą w tym mieście jeszcze zna. Taksówkarz patrzy we wsteczne lusterko /na którym dynda Gordon Shamway/; oczy Krystyny opuchły pod ciężarem dyskretnych łez
- Coś się stało... Może mogę Pani w czymś pomóc... - pyta nieśmiało.
- Może pan... Może pan podgłosić radio /prośba albo pytanie, trudno stwierdzić/.
- /lekki uśmiech/
- Coś pana śmieszy? - /podniosły ton/
- Nie, nie ... tylko to nie radio, tylko...
- Nieważne.
- No właśnie...
- Co właś... /Krystyna kojarzy styl w jakim ubrany jest taksówkarz z "In bloom" sączącym się nieśmiało przez głośnik /mono/, chce być błyskotliwa, ale orientuje się, że są już na miejscu./
Jest w mieście od około roku. Uciekając /z rodzinną kolekcją biżuterii/ od śmiertelnie chorego ojca, azbestu i narzeczonego /oficjalne zaręczyny z ubitym świniakiem i goudą/, ucięła bezpowrotnie pępowinę własnego strachu przed dorosłością, z drugiej strony wiedziała, że nie może wrócić... Ojciec handlując weekendami na stadionie dowiedział się przypadkiem o adresie Krystyny, razem z narzeczonym napisali szeroko zakrojoną epistołę, opisując ile to razy narzeczony pomaca ją widłami pod żebrami/technik rolnictwa/ jeśli kiedykolwiek tutaj się jeszcze pojawi.
Praga północ. Godziny popołudniowe. Ulica tokarska. Mieszkanie /M3/ nr 7. Marian siedzi na wersalce owinięty w ręcznik i papierosowy dym. W telewizji /dwójka/ Wojciech Pijanowski /"Magda, pocałuj pana."/ Pukanie do drzwi /trzy razy/ zrywa go w kierunku klamki. Przez krótki łańcuch orientuje się kto to.
Po zdjęciu łańcucha, Krystyna siedzi z Marianem na starej, niemiłosiernie skrzypiącej wersalce, pijąc wódkę z musztardówek. Obiecują sobie, że po raz ostatni są między niczym, a niczym jeszcze.
Kilka dni później Krystyna ubrana w jedwabna nocna koszulę /różowa/ nagrywa wraz Marianem /ubranym tylko w czarne skarpety/ kasetę z mocnym tytułem /czy to ważne jakim?/. Polski desant do Niemiec zachodnich. Trzy miesiące później, Krystyna teraz z nowym pseudonimem /Purple Haze/ zdobywa w L.A. AVN Awards za debiut roku. Kilka kolejnych miesięcy później bije rekord świata i kilka dni później dowiaduje sie o śmierci ojca.
Tworzy historię.
You Can't Stop the Prophet jak powiadał Jeru.
The XXX-Files
The EOST - [Samotari OST #20] For That Moment


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz